środa, 6 lutego 2013

Rozdział 7



Szybkim krokiem wyszłam z kina pociągając za sobą Sam.Błam już przygotowana na setki pytań wymówionych z jej ust.Ale w tym momencie to nie miało najmniejszego znaczenia.Złapałyśmy  pierwszą lepszą taksówkę i udałyśmy się pod szpital.Na  miejscu byłyśmy po 10 minutach.Od razu wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Harry'ego.
- Gdzie ty jesteś ? - zapytałam z przejęciem.
- W środku . Przyjdę po ciebie . - tak jak powiedział po 5 min był już koło mnie . Miał całe zapuchnięte oczy .
- Co się stało ? - spytałam. musiało stać się coś poważnego bo dawno nie był w takim stanie jak teraz .
- Moooja m-m-mama-a-a - nie mógł wydusić ani słowa .- sięęę poppppppppparzyłaaaaaa - jego szloch był coraz głośniejszy .
- Ale poparzenie to nic groźnego . Harry uspokój się błagam bo zaraz ja zacznę płakać . - Nie mogłam powstrzymać łez które napływały mi do oczu . Przytuliłam go . To było takie inne uczucie , dawno go nie spotkałam . - pokażesz mi gdzie leży twoja mama . I chcę porozmawiać z doktorem . - weszliśmy do szpitala . Od razu pobiegłam do gabinetu który wskazał Harry . Zapukałam i poczekałam aż usłyszę ' Proszę ' . Weszłam do gabinetu . W fotelu siedział młody lekarz wyglądał bardzo miło.
- Panie doktorze ja w sprawie Pani Styles .
- A tak , chłopak wspominał że dzwonił po współlokatorkę i całą resztę kolegów . A więc do rzeczy jest ciężko poparzona , co nie ulega wątpliwości po jej wyglądzie . Ale wyjdzie z tego . Każdy ma taką nadzieję . Harry za bardzo dramatyzuje . Jego matce jest teraz potrzebny spokój i nic więcej. Musi odpocząć i zagoić rany . Będzie potrzebować opieki więc mam nadzieje że pomożesz im .
- tak , nie ma problemu . Ale doktorze czy ona będzie mogła robić wszystkie rzeczy tak jak do tej pory ?
- z pewnością , ale no nie wiadomo kiedy . potrzebna jest bardzo intensywna rehabilitacja .
- Dziękuję Panu , a teraz nie zajmuję więcej pana czasu i idę do Harry'ego i jego matki .
- ja też dziękuję . Do zobaczenia . - i wyszłam z pomieszczenia. Udałam się do sali w której leżała mama Harry'ego . Na łóżku siedział łkający Hazza , a obok niego stał Louis . Dawno się z nim nie widziałam . Szczerze to nawet mi go brakowało . Nie samowite jak to się potoczyło . od kiedy zerwałam kontakty z Harry'm nie zobaczyłam żadnych jego przyjaciół oprócz Nialla i Zayna którzy wypytywali na każdym kroku co u mnie . A teraz pojawił się ten słodki Louis .Sam od razu podbiegła do chłopaków,przytulając każdego po kolei.Zatrzymała się na Louis'ie.Rozmawiała z nim przez parę dobrych godzin.Podczas gdy ja siedziałam z Harry'm, i próbowałam go uspokoić, wszedł nagle lekarz i poprosił nas żebyśmy na chwile opuścili sale, ponieważ musi zrobić badania.Ja i Harry wyszliśmy z sali i czekaliśmy aż lekarz powie nam co z mamą Harry'ego .Kiedy się odwróciłam zobaczyłam śmiejącą się Samantę  z Louis'em.Ta to ma wyczucie czasu.Pomyślałam i po chwili wyszedł lekarz.Spojrzałam na Harry'ego po jego minie zauważyłam, że bardzo się przejmuje tym co zaraz usłyszy od lekarza.
-Więc, wszystko jest dobrze, tylko jak już wcześniej pani wspominałem pacjętka będzie potrzebowała dużo opieki. 
-Oczywiście, panie doktorze możemy tam wejść ? -zapytała z nadzieją spoglądając to na lekarza to na loczkowatego.
-Tak proszę wejść, tylko prosiłbym o ciszę.-oznajmił lekarz zapisując coś w swojej aktówce.
-Chodź Harry.-powiedziałam wyciągając rękę w stronę chłopaka.Udaliśmy się do sali.Byliśmy tam około dwóch godzin po czym, mieliśmy wychodzić.Loczek wyszedł pierwszy, natomiast ja miałam podążyć za nim .
-Maxi...dziecko mam do Ciebie prośbę...-powiedziała po cichu pani Styles.
-Słucham ?-zapytała zaniepokojona
-Zaopiekuj się moim synem...on jest jeszcze młody nie wie co mówi i co robi, jesteś rozsądna wiem to.-powiedziała to tak mądrze, że łzy zebrały mi się w oczach.
-Do widzenia...-powiedziałam po czym wyszłam.Na korytarzu stał zniecierpliwiony Hazza.
Co tak długo ?!-krzyknął na mnie.Na co ja aż podskoczyłam.
-Mógł byś się, tak łaskawie nie drzeć mi do ucha?!-krzyknęłam do niego.
-Co tam tak długo robiłaś ?-zapytał zdenerwowany 
-Rozmawiałam z twoją mamą.-odparłam patrząc w jego zielone oczy.
-O czym?-zapytał marszcząc brwi i mrużąc oczy.
-A co ty książkę piszesz?!-spojrzałam na niego po czy zarzuciłam torbę przez ramię.
-A jeśli?-zapytał zbliżając się do mnie na niebezpieczną odległość.
-Odsuń się Harry!.-syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Oczami Sam:
-Lou gdzie idziemy?-zapytałam bruneta ciągnącego mnie za ręke
-Zobaczysz księżniczko.-szepnął mi do ucha.
-Aleś ty słodki.-dałam mu buziaka w policzek.
-O tobie mogę powiedzieć to samo.-uśmiechnął się szarmancko. 
-Ale cukrujemy...-zaśmiałam się, po czym wsiedliśmy do czarnego porsche.W samochodzie panowała cicha, ale nie była to niezręczna cisza ale taka słodka.Po 20 minutach byliśmy pod wielkim budynkiem.
-Wow ! To jest twój dom?-zapytałam zdziwiona 
-Nom mieszkam tu z rodzicami, ale obecnie ich nie ma więc cię tu zaprosiłem.-powiedział przeprowadzając mnie przez próg drzwi.
-Aha no dobra, to co będziemy rob...-nie skończyła ponieważ Louis zamknął mi usta gorącym pocałunkiem.
-To .-uśmiechnął się do mnie.Po czym znowu pocałował.Choć pocałunki były nagłe to odwzajemniałam je z największą ochotą.
-No dobra to teraz może czerwonego ?-zapytał unosząc czerwoną butelkę z trunkiem.
-Po lampce .-uśmiechnęłam się do niego.
-No to już .-rzucił się koło mnie na kanapę, i odkręcił wino.Po czym nalał je starannie.
Wypiliśmy po kilka lampek, w głowie już miała lekki szum.
-Sam...ja...chyba zwariowałem na twoim punkcie...-powiedział i znowu wessał się w moje usta.
Oczami Maxi: 
Harry przygniótł mnie swoim ciężarem, więc nie miałam żadnej możliwości wydostania się.Zaczął mnie całować.Jego pocałunki były nachalne i ostre.Zero delikatności.Tak jak by bał się, że zaraz ucieknę, no fakt mogło tak być.
-Ty świnio !-krzyknęłam po czym wybiegłam ze szpitala.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz