Z dedykacją dla Jessicy Stieven ;)
-Nie idź...-odparł ledwie słyszalnie.
- Dlaczego?-zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.Jest po trzeciej w nocy a on każe mi zostawać? Usłyszałam znajomy mi dźwięk, był to telefon stacjonarny.Z racji, że Harry leżał chory w łóżku pozwoliłam sobie go odebrać .
-Słucham?-podniosłam słuchawkę przykładając do ucha.
-Dobry wieczór, przepraszam czy mam przyjemność rozmawiać z Panną Maximilianą Strech ? -zapytał ciepły ,zachrypnięty męski głos.
-Tak , o co chodzi?-zapytałam zmęczona już tymi wszystkimi pytaniami.
-Nazywam się Doktor Carl Veigel, jestem specjalistą w dziedzinie kardiologii Pańska matka trafiła do nas dzisiejszej nocy.Na razie jej stan jest stabilny.Więcej informacji udzielę pani w szpitalu.
-Który to szpital ?!-krzyknęłam do słuchawki tak, że pewnie było mnie słychać w pięciu najbliższych domach.
-Proszę się uspokoić nazwa szpitala to "London Chospital heart" .-powiadomił mnie lekarz.
-Zaraz tam będę !-oświadczyłam i się rozłączyłam.
Pobiegłam do Harry'ego, aby oznajmić mu, że jadę do szpitala.
-Harry, muszę Cię zostawić samego bo jadę do szpitala !.-krzyknęłam wchodząc do jego pokoju, na co on zerwał się z łóżka jak poparzony.
-Po co ?-zapytał wytrzeszczając oczy.
-Ponieważ moja matka tam jest coś jej się stało z sercem!Jak by co to wiesz gdzie masz leki.-wskazałam gestem ręki na małą szafkę obok jego łóżka.Wybiegłam z domu, łapiąc po drodze taksówkę.Po około dwudziestu minutach byłam pod szpitalem.Podeszłam do pani z okienka i zapytałam o matkę .Wysoka brunetka zapisała mi na kartce piętro i numer drzwi.Będąc w windzie wcisnęłam przycisk z numerem jedenastym.Podbiegłam do szklanych drzwi, ujrzałam moją matkę leżącą pod setkami małych kabelków, w tym momencie pękło na kilkaset drobnych kawałeczków.Moja wiecznie wesoła i uśmiechnięta mama leżała teraz blada jej usta były sine. Jedyne czego teraz pragnęłam to żeby ona się obudziła.Po chwili usłyszałam dźwięk przerywanej linii.Za chwilę przybiegli lekarze, to wszystko działo się tak szybko, ale pomimo tego bałam się nie miłosiernie.Usiadłam na krześle, po około trzydziestu minutach podszedł do mnie lekarz i pokiwał przecząco głową.Wiedziałam co to oznacza, opadłam na ziemię zaczęłam płakać, dostałam tak zwanej histerii.Podeszła pielęgniarka i podała mi mała ampułkę, która zapewne była lekiem uspakajającym.Ale po co mi ona , przecież nikt tak naprawdę nie wie co teraz przeżywam.Lekarz pozwolił mi się z nią pożegnać .Była smutna ale wyglądała jak by spała, uśmiechnęłam się do niej przez łzy .Odwieźli ją.Już nigdy nie zobaczę uśmiechu jej twarzy.Ale przecież jest Alex jak ja mu to powiem?!Jakoś będę musiała .Wróciłam do domu i bez słowa położyłam się spać. Z stu procentową pewnością mogę stwierdzić, że dzisiejsza no, że dzisiejsza noc była najgorszą jaką w życiu przeżyłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz