środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 3

Wymiotującym był Harry. No bo przecież kogo mogła się spodziewać o trzeciej nad ranem.Oparłam się o umywalkę, patrząc ze współczuciem na Harry'ego.Postanowiłam, że zejdę na dół i przyniosę mu szklankę wody. Tak też zrobiłam.Wróciłam z szklanką pełną przejrzystego płynu w ręku.Harry stał oparty o ściankę z kosmetykami. Podajże była pani Anne.
-Co się stało?-zapytałam zatroskanym głosem spoglądając na loczka.
-Nic po prostu gorzej się poczułem  .-Powiedział zmęczonym głosem.
-Wiesz słabo wyglądasz.Wydajesz się być blady i tak jak byś miał gorączkę...Pójdź do łóżka a ja Ci przyniosę termometr .-Odrzekłam pewnie.Nie znosząc  z jego strony.Co mnie bardzo zdziwiło, posłuchał mnie! On mnie posłuchał po raz pierwszy od paru miesięcy nie chciał się kłócić albo po prostu naprawdę się źle cz.Zeszłam na dół w poszukiwaniu termometru.Znalazłam go w jakieś małej brązowej szfeczce,która była pewnie ręcznie rzeźbiona bo wyglądała na drogą.Podchodząc do drzwi jego pokoju, uchyliłam je lekko stukając przy tym w futrynę.
-Harry ja wchodzę z termometrem.-oznajmiłam wchodząc do pomieszczenia.Leżał na łóżku pod kołdrą cały się telepiąc.Musi mieć gorączkę i to nie małą.-pomyślałam.
-Proszę zmierz.-podałam mu termometr stojąc nad nim jak kołek.
-Usiądź.-wskazał  mi ręką, miejsce obok niego.Z racji, że było to dwu osobowe łóżko a raczej łoże zrobiłam  to .Patrzyłam na chłopaka, który z minuty na minutę robił się coraz bledszy.Termometr dał o sobie znać. Chłopak podał  mi go.Urządzenie wskazywało na to, że temperatura jest dość wysoka mianowicie 39.6
-Wiesz, nie jest najlepiej.-odparłam z lekkim niepokoje o zdrowie mojego byłego lub teraźniejszego przyjaciela...No cóż ale to nie jest teraz ważne muszę coś z tym zrobić.
-Ile mam.-zapytał przełykając ślinę , tak szybko, że usłyszałam to dosyć wyraźnie.
-39.6-odparłam nie chcąc go martwić, ale przecież nie mogę go okłamywać to jego zdrowie...
-Matko...-zakrył się kołdrą po uszy i zamknął powieki.
-Przyniosę ci coś, poczekaj nie śpij jeszcze.-powiedziałam wychodząc z pokoju.
Poraz trzeci dzisiejszej nocy znalazłam się w kuchni.Nie mogła znaleźć żadnych pudełek czy też fiolek z lekami.Przypomniałam sobie, że przecież mam parę proszków w torebce.Biegiem udałam się do mojego pokoju .Wygrzebałam kilka opakowań leków.I z powrotem do Harry'ego.
-Proszę, przyniosłam ci (tu nazwa leku) połknij.A poczujesz się lepiej.-posłałam mu promienny uśmiech.Ale na jego twarzy malował się tylko grymas.
-Na pewno.-Podniósł się z pozycji leżącej na pozycję siedzącą.Wykonał moje polecenie, po czym opadł bez władnie na poduszkę.Chcąc już wyjść.Ktoś wypowiedział cichutko moje imię.
-Słucham?-odparłam lekko zdenerwowana. Czegóż on może jeszcze chcieć.
-Nie idź...-odparł ledwie słyszalnie
-------------------------------------------------------------------
Eeeej... z tego rozdziału w ogóle nie jestem zadowolona jest monotonny i prawie nic się nie dzieje.Ale akcja rozkręci się trochę później ^^ Nie zdradzę nic.Dziękuję moim kochanym czytelnikom bez, których ten blog na pewno     by nie powstał !
Dziękuje, że jesteście kocham Was <3 ;*!      

2 komentarze:

  1. Hejka świetny rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego ^^

    Witam, Pragnę z przyjemnością poinformować, iż zostałaś nominowana do Liebster Award. :D Więcej informacji znajdziesz w zakładce pt : "Liebster Award" na moim blogu.
    http://aniolysawsrodnas-opowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Matko... Dziękuję Ci za takie wyróżnienie :) Bardzo się cieszę z tego powodu, że będę mogła się wykazać . NAstępny rozdział z dedykacją dla Ciebie ;)

      Usuń